niedziela, 1 grudnia 2013

Chapter 1

Szłam szkolnym korytarzem cholernie zmęczona. No bo wiecie, kto nie byłby zmęczony, wstając każdego ranka o szóstej aby zdążyć do szkoły na czas. Spóźnienie nie wchodziło w grę, ponieważ, po pierwsze mogłoby to zepsuć moje oceny a po drugie moi rodzice są bardzo surowi, gdyby tylko dostali telefon ze szkoły i dowiedzieli się, że moje zachowanie jest niewłaściwe albo dostałabym złą ocenę lub spóźniła się na zajęcia, byłabym uziemiona na zawsze.
Weszłam do klasy matematycznej gdzie usiadłam obok mojej przyjaciółki Jillian. Spojrzała na mnie z uśmiechem i otworzyła usta chcąc coś powiedzieć.
- Bo wiesz, nie byłyśmy nigdzie od dłuższego czasu, a ponieważ dzisiaj jest piątek ... pomyślałam -  nie dokończyła, ponieważ przerwał jej nasz matematyk, który stał dokładnie na przeciwko nas i z nieznanego nam powodu wyglądał na zezłoszczonego.
- Panno Robinson i Panno Davids, czy mogłyby panie kontynuować tą rozmowę po zakończeniu lekcji? - zapytał surowym głosem.
Zawstydzone, pokiwałyśmy tylko twierdząco głowami. W tej chwili, mogłam myśleć tylko o jednym  "proszę nie dzwoń do domu, proszę, nie rób tego". W momencie kiedy Pan Smith odwrócił się i zmierzał do swojego biurka, Jillian przybliżyła się do mnie i wyszeptała do ucha
- Więc pomyślałam, może poszłybyśmy do klubu dzisiaj wieczorem?
Westchnęłam cicho i spojrzałam na przyjaciółkę, mogłam przysiąść, że mówiła poważnie.
- Wiesz jacy są moi rodzice... ale.. jasne, czemu nie/.
Posyłając mi wielki uśmiech skupiła się na rozwiązywaniu zadania z matematyki, ja natomiast skoncentrowałam się na obmyślaniu planu, który umożliwiłby mi wymknięcie się z domu, niestety bez niego nie było mowy o wyjściu do klubu. Jillian posłała mi zdezorientowane spojrzenia, na co z uśmiechem pokręciłam głową i nachyliłam się do dziewczyny, aby powiedzieć
- Myślę, że mam pomysł jak wymknąć się z domu.
Na te słowa uśmiechnęła się i uniosła zaintrygowana brew.
- Więc, czekam na szczegóły - powiedziała podekscytowana.
- No więc, poczekam po prostu aż rodzice pójdą spać i wyskoczę przez okno.
- Panno Robinson, do dyrektora, teraz! - powiedział wściekły matematyk.
Przełykając ślinę powoli, skinęłam głową. Teraz na pewno zadzwoni do rodziców, co wywoła piekło po czym uziemią mnie na zawsze. Cholera.
Wstając po woli, zabrałam swoją torbę. Jillian posłała mi przepraszające spojrzenie i  wypowiedziała bezgłośne "do zobaczenia później"
Przytakując, wyszłam z klasy i skierowałam się w prost do gabinetu dyrektora. Byłam przerażona, nigdy tam nie byłam ale wiedziałam dlaczego tam idę i doskonale wiedziałam co się stanie. Moi rodzice zostaną powiadomieni o moim zachowaniu, kurwa.
Doskonale zdaje sobie sprawę, że zachowuje się jak ciota, ale jeżeli miałbyś takich rodziców jak ja, cóż, też byłbyś przerażony.

- Kaylee Mariah Robinson, do salonu, natychmiast ! - usłyszałam krzyk mamy, kiedy zamknęłam za sobą drzwi frontowe.
Westchnęłam, choć doskonale wiedziałam, że tak to się skończy. Idąc powoli do salonu, zobaczyłam siedzących i złych, a nawet wkurzonych rodziców. Pokazując jednym ruchem głowy, że mam usiąść na przeciwległej do nich sofie, bez zbędnych komentarzy zrobiłam to.
- Więc wiesz, co się stało prawda? - mama zapytała surowo. A jako odpowiedz, potrząsnęłam tylko głową, nie chciałam o tym rozmawiać, niestety jak na złość tata posłał mi spojrzenie pełne zawiedzenia.
Ugh dlaczego zawsze robię wielkie halo o nic?
- Dostaliśmy telefon od dyrektora - powiedziała surowo mama.
- Tak? - zapytałam nerwowo.
- Żadnego "tak" Kaylee, wychowaliśmy cię lepiej - powiedział zły tata
- Nie byłam nawet..
- Nie przerywaj nam - powiedziała mama mierząc mnie groźnym spojrzeniem - Jestem twoją matką i jako pierwsza powiem ci co zrobimy - skinęłam tylko głową, czułam się bardzo niezręcznie z tą sytuacją
- No więc, przez całe to zajście, nie jesteś pewnie zdziwiona, że do końca miesiąca jest uziemiona - powiedział ojciec.
- Nie! Nie możecie tego zrobić ! - krzyknęłam spoglądając na zaskoczoną mamę.
- Właściwie, myślę, że możemy cię uziemić  do Świąt Bożego Narodzenia, co ty na to John?
Mój ojciec, pokiwał twierdząco głową. Na co się zagotowałam, były to cztery pełne miesiące do świąt, nie mogą dać mi szlabanu na cztery miesiące!
- Idź do swojego pokoju Kalyee i nie wychodź z niego aż do obiadu, później wrócisz do niego i spędzisz tam resztę dnia - zadecydowała mama
Stojąc w rogu ulicy, obserwowałem jak wchodzi do swojego pokoju. Jest tak cholernie seksowna, że nie dam rady wytrzymać kolejnego wieczoru, muszę mieć ją dzisiejszej nocy, na szczęście wszystko jest już ustalone, dzięki pomocy Jillian.
Zrobię wszystko, aby ta dziewczyna była moja. Będzie taka jak wszystkie inne. Będę ją pieprzył i wykorzystywał tak długo jak będę chciał, a kiedy mi się znudzi, po prostu ją zabiję.
Tak właśnie to działa, tak jak zawsze odbywało się to do tej pory. Nie mam wyrzutów sumienia, nie mam uczuć, nikt taki jak ja ich nie ma. Jeżeli jest inaczej, jest martwy w przeciągu tygodnia.
Wracając do swojego czarnego range rovera, myślałem nad tym co muszę zrobić przed tym jak będe w końcu mógł wcielić w życie wszystkie swoje plany co do tej dziewczyny.

Zyskując dodatkowych pięć godzin, czekając aż rodzice pójdą spać, wysłałem krótką wiadomość do Jillian :
"przyjedziesz po mnie o dziesiątej ;)
Kiedy byłam już wyszykowana odczytałam potwierdzenie od przyjaciółki i uśmiechnięta otworzyłam okno przez które po chwili wyszłam. Doskonale wiedziałam ile ryzykuje i jakie będą konsekwencje jeżeli rodzice mnie przyłapią ale w tym momencie nie martwiłam się o to. Nigdy wcześniej nie byłam na imprezie, a chociaż tyle mi się należało. Idąc do końca ulicy, dostrzegłam zaparkowany samochód dziewczyny, uśmiechając się wsiadłam do niego i po chwili odjechałyśmy.
- Uff myślałam, że już nigdy nie pójdą spać - jęknęłam.
Jilian śmiała się przez całą drogę do klubu. Denerwowałam się, po pierwsze nigdy nie chodziłam do klubów a po drugie, płeć brzydka sprawia iż cała się denerwuję a dzisiaj będzie ich pełno do tego natrętnych i pijanych. Możecie nazwać mnie wariatką ale zdecydowanie nią nie jestem. Zwłaszcza, że biorąc pod uwagę statystyki kryminalne Stratford, nikogo nie dziwi nagłówek "kolejne uprowadzenie".
- W końcu tu jesteśmy ! - powiedziała podekscytowana i szczęśliwa dziewczyna.
Zamawiając kilka drinków, piłyśmy je i tańczyłyśmy na zmianę, świetnie się przy tym bawiąc. Zostając na chwilę sama, zauważyłam opartego o bar chłopaka, którego spojrzenie pożerało moje ciało. Kiedy migoczące światła w klubie oświetliły jego ciało, mogłam dostrzec zdobiące go tatuaże i kolczyki wokół jego przenikliwych niebieskich oczu.  Cholera, jakie ciacho!
Widząc Jillian obok chłopaka, którego właśnie obczaiłam, przyglądałam się jak rozmawiają i po chwili oboje na mnie spoglądają. Co do cholery? pomyślałam i odwróciłam się wracając na parkiet, po dziesięciu minutach dołączyła do mnie przyjaciółka
- Uhm, muszę spadać - powiedziała spoglądając na mnie przepraszająco - niestety nie mogę cię odwieźć - patrząc na nią z niedowierzaniem potrząsnęłam głową.
- Posłuchaj Kay, przepraszam cię, ale ja spadam do ... do miejscówki mojego brata.
Nie wierząc w to co mówi, rozważałam opcję jak dostanę się do domu. Przecież nie mogłam zadzwonić do rodziców, obudzić ich i poprosić, żeby przyjechali po mnie na drugi koniec miasta do klubu. Po pierwsze jest środek nocy a po drugie jestem uziemiona i powinnam być nie dość, że w domu to powinnam w tym momencie spać. Więc jedyną opcją powrotu do domu był spacer. Ignorując wyjaśnienia Jillian, wyszłam z klubu na opustoszałe i śpiące ulice Stratford. Kiedy byłam pośrodku ciemnego i małego parku usłyszałam kroki za sobą. Przestając oddychać wsłuchiwałam się w odgłosy dobiegające zza moich pleców, poczułam jak moje serce robi kilka koziołków ze strachu i przystanęłam. Słysząc jak odgłosy kroków ucichły, odetchnęłam z ulgą i wmawiając sobie, że to tylko moja wyobraźnia szłam dalej. Po chwili poczułam dziwne uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Śledzi mnie. Po tej myśli przyśpieszyłam ale jak na nieszczęście wpadłam na coś i straciłam równowagę. Przygotowując się na zderzenie z chodnikiem, poczułam jak czyjaś ręka owija się w koło mojego pasa i chroni mnie przed zaliczeniem poziomu. Otwierając oczy dostrzegłam postać, która trzymała w drugiej ręce broń przyłożoną do mojej głowy. Uprzedzając mój krzyk, przyłożył dłoń do moich ust, za nim zdążyłam je otworzyć.
- Shhh, Shawty. Nie ma potrzeby do krzyku - powiedział zachrypnięty głos. Moje ciało zaczęło się nie kontrolowanie trząść. Co się dzieje? Po chwili, do moich ust został przyłożony kawałek materiału. Próbowałam zatrzymać oddech na tak długo jak było to możliwe ale znam są siebie i wiem że prędzej czy później wezmę oddech, i osoba która mnie trzymała, doskonale to wiedziała, dlatego śmiała się mi cicho do ucha.
- Oddychaj Shawty, po prostu oddychaj.
Poddając się, wzięłam oddech i po chwili czułam jak obraz przed oczami po woli zanika aż całkowicie straciłam przytomność.

~~*~~
Bardzo was przepraszam za miesięczne opóźnienie. Na swoje wytłumaczenie mam tylko i wyłącznie szkołę i sklerozę. Przedmioty maturalne całkowicie pochłonęły mój umysł, aż zapomniałam w tym wszystkim o blogu. No ale nic, jest pierwszy rozdział i mam nadzieję, że wam się podoba. 

Jedna osoba poprosiła mnie na asku o odblokowanie komentarzy. Dlatego, też postanowiłam je włączyć. Więc, z chęcią poczytam wasze opinie na temat pierwszego rozdziału. Nie wykluczam, oczywiście pozostawienia odblokowanych komentarzy też pod następnymi rozdziałami ;) 

xoxo Veenturio 

10 komentarzy:

  1. zaczyna się świetnie, nie mogę doczekać się rozdziału 2 :)
    mam nadzieję, że nie będziesz nam na niego kazała tyle czekać :D

    OdpowiedzUsuń
  2. miło, że odblokowałaś komentarze, myślałam, że tego nie zrobisz :)
    jejku wybrałaś cudowne opowiadanie do tłumaczenia :)
    bardzo podoba mi się rozdział, Kaylee ma trochę nieodpowiednią "przyjaciółkę"...

    ~Roza

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo miło zobaczyć tutaj rozdział. Myślałam, że może porzuciłaś to tłumaczenie, ale widocznie się myliłam. Świetnie Ci idzie z tłumaczeniem, a co do rozdziału to świetny. Najbardziej mnie interesuje czemu przyjaciółka Kaylee jej to zrobiła, mam nadzieję, ze się dowiemy tego w następnych rozdziałach. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. super czekam na nastepny !

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział
    czekam na nn <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, czekam na następny :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Tyle ci pow te tłumaczenie jest boskie !!!! I mam nadzieje że nie jesteś jak inne tłumaczki i trzeba czekać na rozdział pare miesięcy. Nie martw się nielicznymi komentarzami. Blog jest super i napewno poświęce mu więcej czasu @KasiaBelieber

    OdpowiedzUsuń
  8. już nie mogę doczekać się nn :)

    OdpowiedzUsuń