Usiadłam w rogu pomieszczenia, kiedy rozległo się pukanie do
drzwi. Spoglądając w stronę źródła hałasu, ujrzałam chłopaka w niechlujnie
ułożonych blond włosach. W mojej głowie zrodziły się od razu pytania, kim był? Co
tu robił? No i najważniejsze, gdzie jest Jason? Chłopak patrzył na mnie a jego
twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Jesteś głodna? – zapytał chłodno.
Nie wiedząc czy mogę odpowiedzieć, pokiwałam twierdząco głową.
Szłam za nim na chwiejących się nogach do póki nie doszliśmy do kuchni, gdzie
posadził mnie przy stole. Wyciągając coś z lodówki, włożył do mikrofali i
odwrócił się do mnie, świdrując mnie swoimi niebieskimi oczami.
- Co..- zaczęłam, choć szybko zamilkłam i zmieniłam pytanie
- znaczy się… jak się tutaj znalazłeś? –
zapytałam nieśmiało, na co chłopak zaśmiał się nisko i uniósł do góry swoje
brwi.
- Co masz na myśli pytając mnie jak się tutaj znalazłem?
Pracuję dla Jason’a.
Pokiwałam głową, próbując poskładać wszystko w całość. Więc,
jeżeli to co mówi jest prawdą i pracuje dla Jasona, to co u licha robiła z nim
Jillian?
- Oh, i ta twoja przyjaciółka? To dzięki niej Jason miał
mniej roboty, ułatwiła mu dużą cześć.
Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, moja najlepsza
przyjaciółka, moja jedyna przyjaciółka, wystawiła mnie i pomogła jakiemuś
dupkowi porwać mnie. Jebane życie.
Kiedy mikrofala zasygnalizowała koniec swoje pracy, blondyn
wyjął z niej kawałek pizzy i postawił talerz z jedzeniem przede mną, zachęcając
mnie do jedzenia. Zaczęłam jeść powoli pomimo, iż byłam głodna. Chłopak przyglądał
mi się czujnie, co z czasem zrobiło się irytujące.
- Mógłbyś przestać się tak gapić? – warknęłam, na co zaśmiał
się i pokręcił przecząco głową.
- Wybacz, ale rozkaz to rozkaz. Jason kazał nie spuszczać mi
z ciebie oczu, co bardzo dokładnie staram się robić – powiedział wciąż
uśmiechając się jak idiota. Kim zdecydowanie sprawiał pozory być.
- Tak przy okazji, jestem Ryan – powiedział, zmniejszając
tym samym swój idiotyczny uśmiech. Pokiwałam głową i wbiłam wzrok w środek
pizzy jakby to była najbardziej interesująca rzecz na świecie.
- Uh.. Kaylee – powiedziałam po chwili, powodując śmiech
Ryana, na co spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Wiem kim jesteś, Jillian mi powiedziała – wyjaśnił.
Słysząc sposób w jaki wypowiada imię dziewczyny, jakby mówił o miłości swojego
życia.
- Oh – tylko tyle zdołałam z siebie wydusić.
Kiedy skończyłam jeść, Ryan zaprowadził mnie pokoju i kazał
w nim pozostać, aż do powrotu Jason’a, jakbym miała zamiar gdzieś się wybierać,
tak, zdecydowanie jest idiotą. Słysząc zamykające się za nim drzwi, nie
usłyszałam przekręcającego się zamka na co klasnęłam cicho w dłonie. Może
jednak nie jest takim idiotą, skoro ułatwił mi drogę ucieczki.
Otwierając po cichu drzwi, rozejrzałam się i kiedy nikogo nie
zobaczyłam wyszłam. Idąc ostrożnie wzdłuż korytarza, marzyłam aby się stąd
wyrwać i wrócić z powrotem do domu. Dochodząc do końca korytarza ujrzałam okno,
które było idealnym wyjściem z sytuacji. Podchodząc bliżej dostrzegłam nie małą
wysokość, jednak kto nie ryzykuje ten nie zyskuje. Otwierając z trudem okno,
poczułam powiem świeżego powietrza i wdrapując się na parapet dostrzegłam
zbliżający się samochód Jasona.
- Cholera – mruknęłam, musiałam podjąć szybką decyzję i
spoglądając w dół wzięłam głęboki oddech, po czym zrobiłam krok do przodu,
pozwalając swojemu ciału spadać w dół. Leżąc obolała na trawie, zobaczyłam
mroczki przed oczyma, które po chwili przerodziły się w całkowitą ciemność.
~~*~~
- Jesteś pieprzonym idiotą! Dlaczego nie zamknąłeś drzwi? –
krzyknąłem popadając w furię, widząc puste pomieszczenie, w którym powinna
znajdować się dziewczyna.
- Przepraszam szefie, jestem pewien, że ją znajdziemy –
powiedział przestraszony.
Co za idiota zostawia otwarte drzwi, kiedy w pokoju znajduje
się porwana dziewczyna mażąca jedynie o ucieczce? Od użycia mózgu nikt jeszcze
nie umarł, a ten idiota, mógłby w końcu zacząć go używać.
~~*~~
Powracając do żywych, rozejrzałam się próbując sobie
przypomnieć gdzie jestem i widząc migoczące światła w oddali, wstałam powoli
przypominając sobie tym samym o ucieczce.
Słysząc czyjeś kroki przyśpieszyłam i niemal zaczęłam biec, wiedząc do
kogo należą te kroki. Dobiegając do gęstych krzaków, po cichu schowałam się w
nich a moje serce z każdą sekundą zaczynało bić co raz szybciej.
- Wiem, że tu jesteś – powiedział surowo, jego głos
niebezpiecznie się zbliżał. Mogłam powiedzieć, że był co raz bliżej. Biorąc
głęboki wdech aby być na tyle cicho, żeby nawet nie oddychać poczułam jak
czyjaś ręka owija się wokół mojej kostki i pociąga za nią. Spoglądając w górę
dostrzegłam Jasona, i jego czarne oczy, które nie wyrażały złości a furię. Byłam
pewna, że zaraz mnie zabije.
- Wstawaj – rozkazał co wykonałam tak szybko jak byłam tylko
w stanie, czując jak jego dłoń zaciska się wokół mojego nadgarstka, tak mocno,
aż moje palce pobielały.
- Jason, to boli – jęknęłam, na co zacisnął dłoń mocniej i
pociągnął mnie w stronę budynku.
- Dokładnie tak jak w moich intencjach – zaśmiał się.
Boże przysięgam, że ten koleś jest stuknięty, już dawno
powinien znaleźć się w psychiatryku i to najlepiej w izolatce. Jason, nie
przestawał ciągnąć mnie do domu. Kiedy otworzył drzwi wepchnął mnie do środka,
przez co straciłam równowagę i runęłam na ziemię, wykrzywiając się z bólu. Zamykając
drzwi z hukiem, zakluczył je za nim podszedł do mnie. Nachylając się mogłam dostrzec
jego ciemne oczy, który były teraz niemalże całe czarne.
- Awww, boisz się? – Jason zapytał jakby mówił do noworodka.
Powodując tym samym, że zadrżałam. – Cóż powinnaś pomyśleć o tym, za nim
uciekłaś, huh? – Jason zaśmiał się, przyglądając się mojemu ciału aby po chwili
podnieść mnie i postawić na przeciwko siebie. Spojrzałam mu w oczy próbując nie
pokazać strachu jaki ogarnął moje ciało, uśmiechając się nachylił się i wyszeptał
- A teraz, przyszedł czas na karę.